Tak się akurat złożyło, że we wczorajszych kuchennych rewolucjach mieliśmy okazję zobaczyć metamorfozę pizzerii, którą akurat kilka godzin wcześniej odwiedziłem. Nie jestem specjalnym fanem programu firmowanego przez znaną restauratorkę, bo właściwie poza przewodnim tematem ma on mało wspólnego z gotowaniem, ale zdarza mi się odwiedzić miejsca, pod którymi podpisała się Pani Magda. Jakie są moje wrażenia z Lemon Capri? No cóż ...
Lokal znajduje się w centrum Piły. Trzeba przyznać, że ma sporą konkurencję, bo na tej samej ulicy znajduje się kilka innych mniejszych lub większych miejsc, gdzie można teoretycznie coś zjeść. Z zewnątrz jakoś specjalnie się nie wyróżnia, ale za to w środku rzeczywiście jest kameralnie, świeżo, cytrynowo. Lokal jest pełen kwiatów, gorzej jest z obsługą. Zastałem jednego kucharza, który właściwie jest człowiekiem orkiestrą. Przyjmuje zamówienia, pełni obowiązki kelnera, kasjera i zaopatrzeniowca. No i przygotowuje jedzenie. Pewnie też myje naczynia.
Karta jak w każdej restauracji po rewolucjach zawiera pozycje firmowane przez Panią Magdę oraz pozostałe. Dodatkowo rzeczywiście na tablicy są wypisane dania dodatkowe, w tym zapiekanki, zupa oraz pizza dnia. Kucharz zaproponował, że przygotuje mi pizzę pół na pół, tzn. Piłę (autorstwa Pani Magdy) oraz własną kompozycję. Z zupy zrezygnowałem, był dostępny krem z pomidorów, na zapiekankę też się nie skusiłem, co jak było widać w programie było chyba trafną decyzją.
Po 10-15 minutach pizza wylądowała na moim stoliku. Powiem tak, nie jestem jakimś tam specjalnym znawcą tego dania, ale to była zwykła pizza, nie była zła, ale też nie powaliła na kolana. Frankfurterki dalej brak, jest dokładnie to co było widać w programie. Druga połówka, przygotowana według pomysłu kucharza była nawet nieco lepsza, choć ilość kukurydzy powalała no i salami też pierwszej jakości nie było. Generalnie pizza do zjedzenia, ale na pewno jadłem już lepsze.
Właścicielka posłuchała natomiast rady Pani Magdy i ceny poszły w dół. Średnio 30 zł za 40cm pizze to przyzwoita cena. Szkoda tylko, że menu nie jest modyfikowane w stosunku do produktów sezonowych. Pomidorki koktajlowe o tej porze roku są mocno średnie, dlatego między innymi nie zdecydowałem się na krem z pomidorów. Zwróciłem uwagę na jeszcze jedną sytuację. Do lokalu wchodzi grupa 6-7 osób, lokal jest pusty, właścicielka na sali, żadnego zainteresowania, żadnej zachęty, kucharz zaproponował połączenie stolików ale goście wybrali lokal po drugiej stronie ulicy.
Nie wiem, ale mam wrażenie że ta rewolucja chyba na niewiele się zda. Pizza ok, ale pewnie w Pile jest jeszcze kilka innych miejsc, gdzie można to danie zjeść w tej samej jakości. Kucharz człowiek orkiestra, tymi samymi rękoma wydaje pieniądze, przyjmuje towar i przyrządza jedzenie (specjalnie zwróciłem uwagę, rąk nie mył). Inna sprawa to sama rewolucja, pomijam już miejsce, ale oprócz wystroju, wykluczenia kucharki, której zdolności mieliśmy okazję widzieć w programie (sos boloński z wody i mąki, mocna rzecz), to chyba niewiele się tam zmieniło i chyba nie zmieni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz