Za 2 lata ta chyba największa kulinarna impreza w województwie kujawsko - pomorskim obchodzić będzie pierwszy jubileusz. Nie wiem jak będzie za rok, a tym bardziej za dwa lata, ale miniony weekend w tej małej miejscowości koło Świecia nad Wisłą zgromadził ogrom wystawców i jeszcze więcej odwiedzających. Dziesiątki stoisk i setki, jak nie tysiące spragnionych dobrego jedzenia ludzi nie jest dziełem przypadku. Raz w roku ta wioska tętni, a wręcz bucha pysznym i różnorodnym jedzeniem, choć nie tylko. Nie brakowało też stoisk z rzeźbami, biżuterią, ceramiką czy antycznymi przedmiotami. Zapraszam na fotorelację z VIII Festiwalu Smaku w Grucznie.
Strasznie żałuję, ale byłem tam dopiero pierwszy raz. Byłem wcześniej na dożynkach wojewódzkich czy gminnych, ale mimo iż słyszałem o tej imprezie wiele dobrego dopiero w tym roku dojechałem na miejsce, na czas. Teraz już wiem, że w kolejnych latach na pewno tam wrócę. Urokliwie położona miejscowość była dobrze przygotowana na zmasowany najazd sympatyków dobrego jedzenia. Co mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło, stoiska były ustawione logicznie, tematycznie.
W pierwszej kolejności trafiłem na stoiska z miodem. Na oko z 50 stanowisk. Każdy miód z innej parafii. Kilku producentów miało nawet specjalne ramki z pszczołami, wśród których można było dojrzeć królową. Oprócz słoików z miodem nie brakowało świec czy pyłku kwiatowego. Jednak największą popularnością cieszył się Dom Pszczół. Można było zobaczyć archaiczne narzędzia do wytwarzania miodu, a w samym domu, w którym nie brakowało latających pszczół dorośli i dzieci mogli zobaczyć jak wytwarza się miód, mogli posmakować praktycznie jeszcze "ciepłego" miodu.
Kolejne stoiska zajmowali rzeźbiarze. Były figury wielkości dorosłego człowieka, ale było też sporo mniejszych, nawet rzeźbionych na miejscu. Precyzja i charakter figurek sprawiały, że większość zwiedzających zatrzymywała się w tych miejscach choćby na chwilę.
Jak nie drewno to może ceramika? Kilku wystawców prezentowało mniejsze i większe naczynia.
Dalej przyszedł czas na sery i przetwory mleczne. Paleta smaków nie do opisania. Wszelakie rodzaje serów z każdego regionu Polski gromadziły tłumy odwiedzających. Stoiska były tak oblegane, że momentami ciężko było zobaczyć, co dany wystawca ma do zaoferowania. Co ważne, po degustacji można było kupić sobie mniejszy lub większy kawałek sera koziego, smażonego i praktycznie każdego innego.
Po serach przyszedł czas na wędliny. Ponownie wiele stoisk, które oferowały różne rodzaje kiełbas czy szynek. Najdłużej zatrzymałem się przy stoisku z kiełbasą z kozła. Nigdy nie jadłem, a muszę przyznać, że smak i zapach mimo wysokiej ceny mnie nie odstraszył.
W Grucznie nie zabrakło też stoisk z przetworami warzywno - owocowymi. Sporym zainteresowaniem cieszyły się Strzeleckie Powidła, ale i pozostali producenci nie mogli narzekać na brak chętnych na ich wyroby.
Były też i nalewki, i to całkiem sporo. Przyznam, że byłem nawet zaskoczony bo liczyłem na większą frekwencję lokalnych browarów, ale to mocne alkohole, głównie owocowe zdominowały tę branżę.
Na Festiwalu nie mogło zabraknąć piekarzy, także spoza regionu. Każdy z gości miał możliwość zakupienia praktycznie każdego pieczywa. Chleby dyniowe, słonecznikowe, orkiszowe czy razowe na liściu chrzanu cieszyły się chyba największym zainteresowaniem.
Były też zioła i przyprawy. Zarówno te świeże, w doniczkach, jak i te suszone. Nie było może tego sporo, ale każdy kto lubi spędzać czas w kuchni mógł się zaopatrzyć w zioła, szczególnie te świeże.
Na takiej imprezie nie może zabraknąć też stoisk z biżuterią i innymi bibelotami, które także cieszyły się sporym zainteresowaniem.
Jak już się człowiek naoglądał, posmakował, to miał możliwość zjeść. I to porządnie. Golonka, bigos, ziemniaczki, pierogi, żurek, placki ziemniaczane i wiele innych. To co ja jadłem - bardzo smaczne. Sądząc po kolejkach do stoisk - wszystko było smaczne.
Tegoroczny Festiwal Smaku za nami. Moim zdaniem impreza znakomita. Fajne miejsce, niezła organizacja, super jedzenie, jest co wypić. Na scenie cały czas coś się działo. Szkoda, że miałem tak mało czasu bo śmiało można tam spędzić cały dzień, szczególnie przy tak słonecznej i ciepłej pogodzie jaka miała miejsce dzisiaj. Mam nadzieję, że zdjęcia poniżej nakłonią Was do wizyty w Grucznie w przyszłym roku.
Andruty - niezapomniany smak dzieciństwa. Kiełbasa z kozła wygląda przepysznie. Chleb i miód kuszą. Piękne zdjęcia. Przez moment poczułam jakbym uczestniczyła w Festiwalu w Grucznie. Te barwy, folklor, jarmark, wyroby regionalne. Palce lizać. Myślę, że w przyszłym roku mnie tam nie zabraknie :)
OdpowiedzUsuńMałgorzata Haczewska
Super relacja, chyba się wybiorę w przyszłym roku.
OdpowiedzUsuńWygląda smakowicie tylko te ceny...
OdpowiedzUsuńA tak sie rozgladalem za znajomymi :). Klimat miejsca jest nieporownywalny, polecam kazdemu. Warto tez wdrapac sie na gorki i podziwiac widoki, o tej porze roku najpiekniejsze miejsce na ziemi.
OdpowiedzUsuńswietna fotorelacja, żałuję że nie mogłam dotrzeć
OdpowiedzUsuńMimo iż część cen niektórych produktów trochę odstraszała, to sam festiwal i wszystko co można było na nim zobaczyć i posmakować jest absolutnie godne polecenia. Ja na pewno wrócę tam w przyszłym roku.
OdpowiedzUsuńOrganizacja festiwalu znakomita.Atmosfera wspaniala.No i oczywiscie wspaniale produkty.Wszystko na piatke z plusem.W przyszlym roku przyjade znowu.Pozdrawiam.Malgorzata
OdpowiedzUsuń