Od pewnego czasu pojawiają się na blogu wpisy pt."Czytamy etykiety", które mają Wam pokazać jak ważne jest czytanie składu tego, co kupujemy. Pisałem już o sokach marchwiowych, o jogurtach owocowych, a ostatnio przeanalizowałem składy sosów do makaronu. Dziś nie będę pisał o konkretnym produkcie, dziś będzie ogólnie o etykietach.
W Polsce obowiązuje prawo, które mówi że każdy produkt sprzedawany w naszym kraju musi posiadać etykietę w języku polskim, z czytelnym i zrozumiałym opisem. Oczywiście producenci przeróżnych produktów stosują wiele zabiegów marketingowych, mających na celu zmylenie konsumenta podczas zakupów. Istnieje jednak kilka prostych zasad analizowania opisu etykiety, które bardzo szybko pozwolą nam zweryfikować jakość kupowanej żywności.
Kolejność składników
Na każdej etykiecie musi znaleźć się skład produktu. Kolejność składników nie jest przypadkowa. Są one podawane w kolejności od tego, którego jest najwięcej. Zdarza się, że producent informuje ile ilościowo danego składnika znajduje się w produkcie, ale nie ma takiego obowiązku. Więc nie oszukujmy się, jeśli taka informacja nie wpływa korzystnie na odbiór produktu, to producent tego nie napisze. W przypadku niektórych produktów to działania konkurencji wymuszają na pozostałych zawarcie takiej informacji. Chodzi o wyprodukowaną ilość z ilości, czyli np. jak w przypadku sosów do makaronu 91g pomidorów zużyto na 100g produktu.
Lista składników
Ogólna zasada mówi, że im krótsza lista składników, tym produkt jest lepszy. Wszystko oczywiście zależy od rodzaju produktu, bo jeśli jest on z założenia wieloskładnikowy, a producent wymienia np. wszystkie warzywa po kolei, to naturalne jest, że lista będzie długa. Gorzej jak po trzecim czy czwartym składniku zaczynają się nazwy, które nic Ci nie mówią, i nawet wujek google nie pomaga, bo to dalej czarna magia dla Ciebie. Taki produkt lepiej jest odłożyć na półkę. Ogólnie im krótszy skład, tym lepszy produkt. Jeśli składników jest sporo, ale wszystkie znasz i wiesz co to jest, to też jest ok.
Występowanie cukru i soli
Cukier i sól w produktach spożywczych to nic innego jak tzw. biała śmierć. O ile sól zawsze jest określana jako sól, o tyle cukier jest zastępowany innymi składnikami czyli np. syropem glukozowo - fruktozowym czy cukrem trzcinowym. Zdarza się też i tak, że w składzie znajdziemy i cukier i syrop glukozowo - fruktozowy, czyli dramat do kwadratu. Zawartość soli i cukru prawie nigdy nie jest określana w składzie, można sobie ją obliczyć z tabelek wartości odżywczych (jeśli znajdują się na produkcie), ale o tym innym razem. Ogólnie zasada dotycząca cukru i jego pochodnych jest taka, że nie powinien on znajdować się w pierwszych trzech składnikach produktu. Jeśli tam jest, oznacza to, że jest go w produkcie dużo za dużo.
Znajomość składników
Unikaj produktów, których skład przypomina listę związków chemicznych. I nawet nie chodzi już o te produkty z "E", są produkty, które zwyczajnie zamiast naturalnego składnika zawierają jego chemiczny, sztuczny odpowiednik. Jak już jesteśmy przy składnikach "E". Nie wszystkie są złe, ale opanowanie listy co który oznacza i czy jest dobry lub nie, jest raczej niemożliwe, choć jeśli ktoś ma chęć wykucia się tego na blachę to proszę bardzo. Jest jednak pewna alternatywa. Istnieją aplikacje na smartphony, które szybko zidentyfikują nam co zawiera nasz produkt, a najpopularniejsza z nich chyba to eFood.
Data przydatności do spożycia
O tym, jaki produkt trzymamy w ręce, świadczy także data przydatności do spożycia. Na etykiecie znajdziecie albo datę, albo informację gdzie ta data na opakowaniu się znajduje. Im dłuższa data, tym produkt mniej wiarygodny, posiadający najprawdopodobniej w sobie taką chemię, która powoduje jego nienaturalny termin przydatności do spożycia. Weźmy pod uwagę choćby mleko. Możemy kupić takie z tygodniowym terminem przydatności, a możemy kupić takie, które ma termin kilku miesięcy albo i jeszcze dłużej.
Kraj pochodzenia, warunki przechowywania
Bardzo istotne jest ustalenie kraju pochodzenia produktu, szczególnie dotyczy to owoców i warzyw, ale nie tylko. Weźmy np. ryby. Idziesz do sklepu, patrzysz świeża ryba, myślisz sobie ok, kupuję. A co się okazuje? Właśnie kupiliśmy rybę, którą złowiono w np. Azji. Czyli co? Rybkę najpierw zamrożono, przywieziono do Polski, odmrożono i wyłożono w sklepowej ladzie. Nikt nie napisze, że jest to rozmrożona ryba, ale kiedy zapytacie się o kraj pochodzenia lub doczytacie na cenówce (czasem są takie informacje umieszczane) to sytuacja staje się logiczna. O jakości produktu sporo mówią też jego warunki przechowywania wskazywane przez producenta. Jeśli np. nie ma konieczności przechowywania produktu z kategorii nabiału w lodówce, to chyba też daje sporo do myślenia.
Nazwa produktu a jego skład
Obowiązkowo czytaj skład produktu, który chcesz kupić. Powyższe zasady ułatwią Ci identyfikację i ocenę jakości produktu, a dodatkowo będziecie mieli pewność, że sok malinowy rzeczywiście jest zrobiony z malin a nie np. z aronii. Spore przekłamania w stosunku do nazwy znajdują się też w produktach mięsnych. Chodzi o parówki, wędliny, kiełbasy. Jeśli kupujesz wędlinę na wagę i w sklepie na cenówce nie ma podanego składu poproś o niego sprzedawcę. To jest jego obowiązek, aby udzielić Ci informacji o składzie, producencie i cenie produktu. Zdarza się np. że na cenówce nie ma podanego składu ale jest informacja, ze produkt zawiera 90% mięsa, tyle że jest to MOM czyli mięso oddzielane mechanicznie.
Te 5 zasad to kluczowe kryteria w wyborze dobrego produktu w sklepie. Ok, ktoś powie że ile to trzeba czasu spędzić na czytaniu tych etykiet. Zgadza się, na początku. 80% kupowanych przez nas produktów jest powtarzalna. Czyli jeśli raz przeanalizujesz np. jogurty, wybierzesz ten najlepszy to już przy następnych zakupach będziecie wiedzieć, jaki jogurt kupić. Poza tym, nie musisz wszystkich etykiet czytać w sklepach. Przed zakupami zrób sobie listę, wejdź na e-sklep jednego z sieci supermarketów i tam masz podaną zawartość etykiety, a przede wszystkim skład. Po kilku zakupach wyrobisz sobie listę zaufanych, sprawdzonych produktów i zostanie Ci tylko 20% z Twojej listy, które będziesz ewentualnie sprawdzać. Reasumując czytaj etykiety, kupuj świadomie produkty, nie daj się truć i oszukiwać.
Bardzo fajny post, ja odkąd zaczęłam oglądać pewnien program Pani Kasi B to od tego momentu sprawdzam wszytsko, oczywiście czasem jest tak że kupię coś po czym można świecić, ale od czasu do czasu mam na takie coś ochotę. Zauważyłam też, że produkty które nie są reklamowane w tv i są to przeważnie produkty produkowanego dla konkretnego sklepu mają lepszy skład niż te z reklam tv. Nir chcę robić reklamy sklepom alr np serek w saszetce na literę D (wielki głód) ma gorszy skład niż serek s saszetce produkowany dla pewnego czerwonego owada w kropki ����
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
I tak można wymieniać i wymieniać.... dziwię się ludziom którzy kupują to śmieciowe jedzenie, np bardzo irytuje mnie rekalma pewngeo rogalika, która kończy się zdaniem "zastępca drożdżówki" heloł! to coś ma chemiczne ma zastąpić drożdżówke?! Tak samo jest z konsearwami,konserwa turystyczna ma mniej mięsa w składzie niż puszka dla kota, albo te soki "malinowe " wyprodukowane z aronii, jakbym chciał sok z aronii to bym go kupiła; No ale tak jak Pan napisał, robią nas w balona jak tylko mogą, aby od nas zależy czy kupimy te chemiczne rzeczy czy zastanowimy się trochę.
Usuń